sobota, 19 listopada 2016

Stempelki - zabawa dla rodzeństwa

Z ulgą i zadowoleniem zauważam, że coraz częściej moje dzieci potrafią bawić się razem. Zazwyczaj odnajdują wspólny język w szaleńczym biegu po mieszkaniu lub skakaniu po łóżku rodziców i podobnych zabawach. Oprócz tego siostra obserwuje brata i naśladuje. Z drugiej strony często nadal nie jest mi łatwo zorganizować im spokojne zajęcie, w tym samym czasie, tak, żeby każde było skupione na swojej "pracy". W tym tygodniu takim zajęciem okazało się stemplowanie.



Najpierw wypatrzyłam w sklepie papierniczym "samo-tuszujący-się" stempelek z konikiem. W zasadzie to wypatrzyłam konika (jestem wyczulona i zauważam je prawie tak często, jak kilka lat temu śmieciarki i koparki :)

Stempelek okazał się hitem. Z spędziła z nim duuużo czasu, radośnie powtarzając "i-haa" i przystawiając kolejne koniki na kolejnych kartkach. F z kolei z radością i zaangażowaniem liczył pojawiające się koniki, po czym uznał, że będzie je łączył liniami i numerował, a kartki sklejał - czyli połączenie wszystkiego, co bardzo lubi robić (praca z papierem, rysowanie i liczenie do 100). Gdzieś ok liczby 13 praca zapisywacza została delegowana mamie.
I tak powstało wspólne dzieło.



 
Kolejnego dnia wypróbowaliśmy kupione jakiś czas temu w Tiger stempelki z miejskim krajobrazem. Tym razem nie samotuszujące, co poskutkowało większym stopniem zabrudzenia rąk i bluzek. Z kolei w tym wypadku puściliśmy wodze wyobraźni:




Z z kolei ćwiczyła stemplowanie i łączenie liniami.



wtorek, 21 lipca 2015

Kolorowy eksperyment

"Chcę zrobić eksperyment! Chce zrobić eksperyment! ..." 
Takie nawoływanie często pojawia się, gdy jesteśmy dłużej w domu. Tym razem też je usłyszałam. Niestety, mimo silnego postanowienia bycia dobrze przygotowaną na tą ewentualność, nie byłam. Wiem, że poszukiwanie pomysłów na gorąco, z żądnym wiedzy i zabawy kilkulatkiem, to kiepski pomysł. Przynajmniej szukanie w książkach i Internecie. Zawsze bowiem wpadnie w oko coś, czego akurat, z braku składników nie da się zrobić, albo nie jest adekwatne wiekowo, mimo ciekawych zdjęć. W związku z tym przeszukiwałam szybko swoje własne zasoby. Jako pierwszy przypomniał mi się taki kolorowy eksperyment: 

Bierzemy barwniki spożywcze w kolorach podstawowych i kilka małych naczyń.
Ustawiamy je koło siebie. 
Składamy ręczniki papierowe tak, aby tworzył długie paski. 
Jeden koniec papierowego paska wkładamy do naczynia z jednym kolorem, drugi, do naczynia z innym.
Czekamy. 

Na tym etapie dowiedziałam się, że ten eksperyment jest nuuudnyyy! 
W związku z czym, poszliśmy się bawić.

Barwniki i paski jednak zostały.

Gdy wróciliśmy za jakiś czas, synek spojrzał na stół, spojrzał jeszcze raz, następnie z dużym zdziwieniem i entuzjazmem w głosie zawołał: O! Zielony!!!






niedziela, 26 kwietnia 2015

wtorek, 21 kwietnia 2015

Potrzeba łatwości

Postanowiłam dalej zgłębiać Porozumienie Bez Przemocy, z pomocą z zewnątrz. 

Moje dzisiejsze odkrycie, to potrzeba łatwości. 

Poza tym, po raz kolejny zdałam sobie sprawę, że klucz porozumienia bez przemocy leży w autentyczności i dobrym kontakcie z samym sobą, w dużej samoświadomości. Nie wystarczy używać odpowiedniego języka, ważne, aby ten język był narzędziem do opisania tego, co na prawdę jest dla mnie w danym momencie ważne, co czuję, czego potrzebuję. 

sobota, 13 grudnia 2014

Montessori dla niemowląt. Mobile Montessori

Zaczęłam intensywniej zgłębiać, co pedagogika Montessori proponuje dla niemowląt.
W zasadzie dobrze byłoby zacząć od tego, jak przygotować odpowiednie otoczenie, ponieważ jest to w pedagogice Montessori bardzo ważne. Jednak o tym będzie może później. Dziś napiszę o mobilach.

Mobil to zawieszka, wisząca zabawka, inaczej mówiąc coś ładnego, wiszącego, na co leżące niemowlę może patrzeć. Jeszcze jedną cechą mobili jest lekkość, dzięki czemu poruszają się przy niewielkich ruchach powietrza.

czwartek, 27 listopada 2014

Eksperyment - rozpuszczanie lodu

Po eksperymencie z rozpuszczaniem różnych substancji w wodzie, zrobiliśmy eksperyment z rozpuszczaniem lodu w wodzie.

Przygotowałam:
  • kolorowe kostki lodu (z barwnikiem spożywczym)
  • szklankę z zimną wodą
  • szklankę z ciepłą wodą
  • tacę
  • miskę na lód
Najpierw sprawdzaliśmy jaki jest lód. Okazało się, że jest: zielony, zimny i twardy. Po wyjęciu z opakowania był też śliski. W dodatku stukał o miskę przy wrzucaniu.

Sprawdziliśmy też temperaturę wody.

Potem nastąpiło wrzucanie kostek lodu do szklanek. Tutaj okazało się przede wszystkim, że przygotowałam za mało lodu. Na szczęście na dnie zamrażalnika udało się znaleźć kolejne kostki.


Zaobserwowaliśmy przy okazji, że:
  • lód rozpuszcza się w wodzie
  • szybciej rozpuszcza się w ciepłej wodzie
  • woda zmienia kolor
  • ciepła woda robi się zimna
W zasadzie na tym miał się zakończyć eksperyment. W rezultacie sprawdzimy jeszcze, co się stanie, jak podgrzejemy lód, zarówno w kuchence mikrofalowej, jak i w garnku na gazie.