wtorek, 21 maja 2013

Wspólne pieczenie jako sposób na uspokojenie i zabawę rozwojową

Przyznam się - dziś od rana zupełnie nie mam cierpliwości. Przedpołudnie jakoś przetrwaliśmy, głównie dzięki wiośnie i możliwości wyjścia na dłużej z domu. Po drzemce (również mojej, bo jednak niewyspana mama, to zła mama) zrobiło się nieco lepiej. Ale w obliczu późniejszego powrotu taty, postanowiłam zaaranżować jakąś dłuższą zabawę, aby przetrwać do wieczora.
I padło na pieczenie ciastek.

poniedziałek, 20 maja 2013

Wprowadzenie w świat Montessori

Ostatnio mieliśmy okazję uczestniczyć w zajęciach Montessori. I muszę przyznać, że  było to bardzo ciekawe doświadczenie, nie tylko dla Frania, ale i dla mnie.
To, co zrobiło na mnie chyba największe wrażenie, to połączenie wolności i zasad, zaś ze strony osób prowadzących: szacunku do dziecka i zrozumienia jego potrzeb z konsekwencją w pokazywaniu zasad i ich egzekwowaniu.

piątek, 17 maja 2013

Zdrowsza alternatywa dla kaszek

Kolejna śniadaniowa retrospekcja: zupa z kaszy jaglanej i płatków owsianych.  Dziś z dodatkiem jabłka i ziaren słonecznika. Dobrze sprawdzają się też rodzynki i cynamon.
Dla nas swego czasu alternatywa dla słodkich, gotowych kaszek. A oprócz tego zdrowe, ciepłe śniadanie dla całej rodziny.


Omlet, czyli sposób na jajko

To śniadanie pozwoliło mi cofnąć się trochę w czasie, ponieważ mniej więcej rok temu omlet był częstym gościem na naszym porannym stole. Dlaczego?
  • Szybko się go robi
  • Zawiera jajko (głównie), które, wg. zaleceń pediatry i wszelkich tabeli żywieniowych, miało być spożywane dość często 
  • Łatwo wziąć go do małej łapki - po pokrojeniu w paseczki 
  • Przede wszystkim jest smaczny! 

W zeszłym roku do jajka dodawałam mąkę i mleko modyfikowane, a gotowego smarowałam musem owocowym. Dzisiaj zjedliśmy zwykłego, dorosłego omleta. I nawet dżem nie był potrzebny!






wtorek, 14 maja 2013

Klocki i kreatywność

W naszym domu trwa ostatnio wielkie zafascynowanie klockami. Od dawna mamy zestaw z samochodem, na którym synek powoli wprawiał się do łączenia i rozłączania elementów. Natomiast niedawno dostał zestaw sklep. Miałam obiekcje, że pewnie jest jeszcze na to za mały. Ale okazuje się, że klocki są super :)
Przy czym widać dużą kreatywność, bo elementy sklepu mogą służyć do zbudowania zarówno ciuchci, jak i gigantycznej wieży.
I tu refleksja, że może lepiej mieć jednak zwykłe klocki, które będą ciągle pobudzać wyobraźnię, niż takie sprofilowane sklepy, stacje benzynowe itp.? Czy takie sprofilowanie nie zmniejsza dziecięcej kreatywności?

Ciuchcia, jako efekt wizyty w Muzeum Kolejnictwa
(rampa do wchodzenia też jest :)


Mega wieża zbudowana wspólnie z nianią:




piątek, 10 maja 2013

Trochę o bezpieczeństwie i bezmyślności

Dzisiejsze wyjście z domu na spacer było bogate w przeżycia. Zdecydowanie mało sympatyczne.

Zaczęło się od tego, że synkowi nie spodobał się fakt, że tata zostaje w domu i postanowił rozpłakać się tuż przed windami, leżąc na środku podłogi. Nawet zachowałam zimną krew i spokojnie czekałam, aż nastrój się poprawi.

Ale pewna "miła" pani jednak mi tą krew wzburzyła. Otóż pani, zupełnie mi nieznajoma, przechodząc do winy, podchodzi do mojego synka, prawie chwyta go za rękę i mówi, "choć, zabierzemy...".
Normalnie dobrze, że na nią nie wrzasnęłam. Nie dałam jej dokończyć, zdołałam tylko odburknąć, że nikomu nic nie oddajemy i bardzo za taką pomoc dziękuję."

Domyślam się tylko, że w zamyśle tej pani miałam odegrać swoją rolę, mówiąc, że tak, jak nie będziesz grzeczny, to pani cię zbierze...
Zastanawiam się skąd ludzie mają takie pomysły?!

I tak cały czas jeszcze lekko wzburzona, zamyślona nad tym, że może lepiej byłoby równie dosadnie powiedzieć, że pozwalam mojemu dziecku iść z nikim obcym, trafiamy na starszego pana, który informuje mnie, że w zeszłym roku spotkał pod blokiem pedofila, który usiłował porwać dziewczynkę!
(Pan z kolei nie przebiera w słowach, dając upust swoim emocjom).
No i moja wzburzona krew została zmrożona.