wtorek, 24 września 2013

Zapieniłam się o mydło - czyli o podwójnych standardach zachowania

Miejsce akcji: łazienka w jednym z miejsc przeznaczonych dla rodzin z małymi dziećmi. Wiszą dwie umywalki, jedna normalna, druga na wysokości krasnoludka. Do małej umywalki kolejka, dzieci mają umyć ręce. 

Czekam z synkiem, aż dziewczynka przed nami skończy. Umyła. Podchodzimy. Franek staje na stołeczku, odkręca wodę... a tu nagle jakaś babcia wychyla się zza moich pleców i zabiera mydło dla swojej wnuczki. Zaczynam się pienić w środku, zamiast tego mydła, którego synek nie ma. Oddała. Na szczęście Franek się za bardzo sytuacją nie zmieszał, nabiera sobie mydła, chce podłożyć ręce pod kran.... a tu rzeczona babcia wkłada swoje wielkie ręce, razem z rączkami wnusi i z radosnym stwierdzeniem "umyjemy sobie razem". Nie wytrzymałam. 

To w mojej ocenie ta sytuacja, w której rodzic ma obowiązek bronić granic swojego dziecka. Powiedziałam Pani, że przeszkadza, ponieważ synek właśnie chciał umyć ręce, a teraz nie ma jak tego zrobić. Na szczęście poskutkowało i obyło się bez awantury. 

A ja krzyczę w duchu - czy takie zachowanie jest dopuszczalne? Czy gdyby ta Pani była w publicznej toalecie, powiedzmy w kinie, to też, bez pytania o pozwolenie (i dostania zgody) włożyłaby swoje ręce pod kran, z którego korzysta obca osoba? Jeśli tak, cóż, bywają ludzie źle wychowani. Obawiam się jednak, że mamy różne standardy zachowania w stosunku do dzieci i dorosłych. Że zacytuję Korczaka "Nie ma dzieci, są ludzie".



środa, 18 września 2013

Z dwulatkiem na górskim szlaku

Wakacje już także za nami. Przy okazji trochę przerwy od bloga.
Czas nadrobić zaległości :)

Tym razem będzie o górach, a dokładniej o tym jak zabrać tam dwulatka - czyli takiego małego człowieka, co już swoje waży, a daleko sam nie zajdzie*.