niedziela, 17 lutego 2013

Samodzielne zasypianie cz.1

Kąpiel, modlitwa, ciepłe mleko, kołysanki i po kilku minutach dziecko samodzielnie śpi w łóżeczku :)
Bajka? Samej ciężko mi w to uwierzyć!
No i jestem dumna - że już taki samodzielny, szczęśliwa - bo jednak noszenie i bujanie przez kilkanaście / kilkadziesiat minut nie było moją ulubioną wieczorną czynnością, i wreszcie zaskoczona.
Z tym, że to, co moim zdaniem w tej historii jest najważniejsze, to fakt, że dzieje się dziś, a więc 17 miesięcy od urodzenia F. I fakt, że dochodziliśmy do tego stopniowo, zgodnie z tym, co w danej chwili było potrzebne, przede wszystkim, co było potrzebne F. Oraz fakt, że znaleźliśmy dość siły, aby w odpowiednim momencie stwierdzić, że "tak, możemy spać razem z dzieckiem", bo to jest dla nas teraz dobre (wbrew niektórym poradnikom i dobrym radom). Oraz, że znaleźliśmy dość siły, by w którymś momencie sprawdzać, krok po kroku, czy możemy przestać: spać razem w jednym łóżku... spać razem w jednym pokoju... nosić i lulać przed snem. I tak, jestem z tego dumna :) tak samo jak jestem dumna z naszego synka.
Ps. Nadal nie zawsze jest różowo. Czasem trzeba synka ponosić. Czasem zasypianie trwa godzinę.... Ale to już raczej wyjątki od reguły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz